piątek, 27 lutego 2015

Czyżby powrót?

Witam!
Planuję powrócić do ff, ale ostrzegam, mam dużo nauki i rozdziały mogą się pojawiać nie regularnie, fabuła znając życie będzie oklepana i na 100% nie tak fajna jak oryginalne części Tuneli, ale cóż tak mnie naszło xD
Zacznę od napisania wszystkiego od nowa, nie wiem kiedy pierwszy rozdział, ale trzymajcie kciuki :D
Tak wg, to byłam w szoku gdy tu znowu zajrzałam i tyle wyświetleń xD
Nowy wystrój muszę zrobić, ale to może jutro :)
Edit: Właśnie czytam swoje stare posty, jak mogłam być tak nie ogarnięta ;-;

niedziela, 23 marca 2014

Zawieszam...

Zawieszam bloga na czas nieokreślony. Niestety ostatnio nic ciekawego się nie dzieje, a ja nie mam rzadnych pomysłó, ani weny. Dziękuję wmam za te wszystkie wyświetlenia i komentarze

środa, 26 lutego 2014

Rozdział I "Ale co ja takiego zrobiłam?"

Niespodzianka w końcu gotowa. :D
Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. :)
Przepraszam za brak wielu przecinków (w sklepie się skończyły). :(
Opowiadanie czytasz na własną odpowiedzialność, może zawierać spoilery, teksty rozwalające system, oraz nudę i 1132 słowa. :)


Ciężkie krople spadały na ziemię. Byłam cała przemoczona. Szłam powoli chodnikiem, w stronę lasu, okrężną drogą. Nie miałam ochoty, na nawet najmniejsze spotkanie. Chciałam zostać sama.

Ostatnie miesiące mojego życia, były jedną wielką tragedią. To nic, że zazwyczaj życie sierot nie jest bajką. Ja pobiłam wszystkich! Nawet większość bohaterów książkowych.

Zacznijmy od początku, krótko i na temat. Pewnego dnia wszyscy w szkole zaczęli zwracać uwagę na taką jedną, sierotkę Marysię. Cassandrę i postanowili jej podokuczać. Nawet mogłabym jej zacząć współczuć, gdyby nie fakt, że to ja, a więc młodzi bogacze mogli robić wszystko, co im się żywnie podobało, a ja nie mogłam nic zrobić, bo przecież jestem potworem i jak im coś zrobię to wylecę ze szkoły.

Niestety nie były to ich słowa, tylko dyrektorki "najbardziej" uwielbianej przez uczniów instytucji.

A przez co stałam się potworem? Po prostu wyrosła mi para niesamowicie "seksownych" owadzich odnóży na plecach. Nie jestem w stanie utrzymać nimi nawet kubka, a ubrań nie będę na nich wieszać. Potwór żaden nigdy nie był wieszakiem, więc nie mam zielonego pojęcia po co mi one, ale mniejsza z tym.

Prześladowania nasiliły się gdy w Anglii zaczęło dochodzić do zamachów terrorystycznych, z udziałem kobiet o równie "seksownych" owadzich odnóżach (To nic, że na początku nie wiedzieliśmy, że to ich sprawka).

Weszłam do lasu. Uwielbiałam to miejsce. Zawsze świeże powietrze, tętni życiem, ale nie tak jak miasto gdzie jest pełno ludzi. Tu jest zawsze pełno zwierząt. Mogłabym nawet dziś spotkać wilka lub niedźwiedzia, a co tam, moje życie i tak już było wystarczająco bezsensowne.

Nie miałam ochoty wracać do domu dziecka, wiedziałam, że tam czeka na mnie pokój, do którego praktycznie nikt nie odważy się wejść.  No może oprócz wychowawczyni i najlepszego kumpla, którzy uważają, że jestem nadal tą samą osobą.

Niestety wiem, że to nie prawda. Zamachy w Anglii zmieniły cały świat (No w końcu kto by się spodziewał, że tak nagle w Anglii zacznie dochodzić do zamachów terrorystycznych, których początkowo dokonywali nawet zwykli szarzy ludzie). A moje odnóża, jedną malutką Polską wioskę, wraz ze mną włącznie. Nie potrafiłam się przede wszystkim odprężyć, tak jak kiedyś i po prostu być tą samą Cassie co kiedyś. Często miałam niesamowitą żądzę krwi. Chciałam zabić, ale to mnie tak bardzo nie przerażało. Bałam się tego co chciałam zrobić potem. Chciałam złożyć w martwym ciele jaja!(mam nadzieję, że wszyscy czytali Spiralę, a jak ktoś nie wie to niech pisze w komentarzach).

Usiadłam na zwalonym drzewie i pozwoliłam sobie na płacz.

'Muszę być silna. Jak ci. No jak to oni się nazywali. Dzisiaj idzie z nim w telewizji wywiad. A no tak Chester Rawls i ten no... Will... Burraws? Nie!!! On miał jakieś inne nazwisko. Burrows! Tak  to przecież był Burrows, ale jeszcze był ten. No jak nu to było. Ten taki łysy. On był bodajże napromieniowany no ten Drake, no i oczywiście Elliott'. - Pomyślałam. Wsłuchiwałam się w dźwięk deszczu. On był taki kojący, idealny do dziwacznych rozmyślań. -' Jak można było skrzywdzić tak córkę i nadać jej męs...'

Z rozmyślań natychmiast wyrwało mnie delikatne potrząsanie. Miałam jedną, maleńką nadzieję, że wydarzenia kilku ostatnich miesięcy to jeden wielki koszmar, że to po prostu sen, że zaraz otworzę oczy i zobaczę swoją byłą współlokatorkę, która znowu obudzi mnie w niedzielny poranek, ale płomyczek nadziei natychmiast został zalany morzem realizmu. Gdy odwróciłam się ujrzałam odnóża i mojego najlepszego kumpla, Sebastiana. Wysokiego bruneta o niebieskich oczach i krzywym uśmiechu, a ostatnimi czasy odrobiną strachu w oczach, ale mimo tego uśmiechał się, z resztą jak zawsze.

'Błagam nie teraz i nie dzisiaj. A pocieszać nawet nie próbuj'.

Jednak coś w jego zachowaniu zmieniło się, zamiast wyciągnąć rękę i zabrać mnie natychmiast do domu, bo przecież pada deszcz, on po prostu usiadł i był. Nie pocieszał mnie od chwili gdy mnie zobaczył, tylko czekał, aż ja coś powiem. Lubiłam jeszcze bardziej tego nowego Sebastiana, niż starego.

-Coś szczególnego się wydarzyło pod moją nieobecność? - odezwałam się po dłuższej chwili milczenia.

-Nic oprócz tego, że Robert znowu wyłożył się na schodach. - Uśmiechnęłam się w duchu. Robert to nowy chłopak w sierocińcu, ale niezwykle niezdarny. W ciągu tygodnia zdążył zbić ponad dziesięć talerzy i jeszcze więcej razy wywrócić się na schodach. - Aha i jeszcze zaraz będzie ten cały wywiad, o którym gadałaś od tygodnia.

-Już tak późno? Sorry straciłam poczucie czasu.

-Jak zawsze. - Odparł z uśmiechem. Wymierzyłam mu przyjacielskiego kuksańca. On żartobliwie zeskoczył z pnia.

-Czekaj, bo jak mi podpadniesz to cię zjem. - odpowiedziałam z udawaną powagą.

-O nie! Dzisiaj zostanę kolacją mojej najlepszej przyjaciółki. - powiedział wyciągając do mnie rękę. Chętnie przyjęłam pomoc i ruszyliśmy w stronę domu dziecka.

Był to dość mały żółty budynek, dzięki temu swoim rozmiarom był niesamowicie przyjemny. Nie potrzeba też tyle obsługi. Wystarczają nam trzy wychowawczynie i dyrektorka placówki. Większość obowiązków domowych dzielimy między siebie.

Całą drogę przegadaliśmy. On był jedyną osobą, która potrafiła mnie zrozumieć, ale czemu zawsze muszą być jakieś ale? Ale on też się mnie w jakimś stopniu bał. Wiem, że mi bezgranicznie ufa. W końcu wychowywaliśmy się w swoim towarzystwie i znamy się na wylot. Wyszliśmy z lasu. Na horyzoncie widać było już nasze miejsce zamieszkania.

Ostatnie metry dzielące nas od domu pokonaliśmy w szaleńczym biegu, jak za starych dobrych czasów. Jak zawsze okazałam się szybsza. Ogólnie zawsze byłam zwinniejsza i szybsza od innych ludzi, ale inni ludzie przeważnie nie mają owadzich nóg na plecach. No cóż urok bycia innym.

Przekroczyliśmy próg domu i natychmiast zdjęłam przemoczoną kurtkę i ociekające wodą buty, następnie poszłam się przebrać. Założyłam luźną schodzoną bluzkę i stare desy. Gdy weszłam do sali telewizyjnej Sebastian już tam był. Z jego twarzy znikł uśmiech.

-Coś się stało?

-Nic oprócz tego, że dzisiaj wywiadu nie puszczą.

-Jak to nie! Najpierw reklamują, a potem tak po prostu odwołują!? No to nic tu po mnie.

-Pewno zaczął by się użalać nad losem sieroty. - Powiedziała dziewczyna z rogu sali. - Mu już pewno palma odbiła, a jak nie palma to pewno kilka razy dostał w łeb od terrorystek - Gdy skończyła na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek satysfakcji.

Wiedziałam dokładnie o co jej chodziło. Zabolało. U nas mianem terrorystek określało się kobiety o wyglądzie podobnym do mojego.

Zraz po jej słowach rozpoczęła się kłótnia na temat tego, co Rawls powiedział w wywiadzie, którego jeszcze nie widzieli. Ja wymknęłam się na górę i weszłam do pokoju. Na łóżku zobaczyłam stertę książek. Było ich dokładnie pięć i wszystkie były napisane przez dwie osoby. Pierwsza książka nosiła tajemniczy tytuł "Tunele". Otworzyłam ją na pierwszej stronie i zobaczyłam kratkę.

 "To powinno cię zainteresować. :).

Nie miałam wątpliwości co do tego kto ją zapisał. Od razu zaczęłam czytać. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam imię i nazwisko głównego bohatera szczęka mi opadła. To był książka po Burrowsie! Ciekawe ile z tego miało miejsce w rzeczywistości. Nieważne. Przynajmniej coś przeczytam zamiast użalać się nad sobą.

Miałam nadzieję, że chociaż na chwilę zapomnę o szarej rzeczywistości. Kilka godzin później zasnęłam przy biurku, pod głową miałam książkę, którą już mogłam zaliczyć do miana swoich ulubionych.

wtorek, 25 lutego 2014

To jeszcze nie jest niespodzianka. :C

Jak ja kocham swoją szkołę. Na siedem jutrzejszych lekcji tylko na cztery muszę się uczyć. -_-'
Kto ten plan wymyślał?
To teraz troszkę bardziej na temat. :)
Jakie smoki? o-O
Smoki w ogóle straszne nie są, kto by się ich tam bał?
Powinno pisać "Nie wnerwiaj mnie, bo naśle na ciebie Bielaki i Armagi."
Dzisiaj ktoś po raz 500 otworzył mojego bloga. *O*
Dziękuję wam za to. C:
A niespodzianka już wkrótce. Uwierzcie mi ja już kończę. :D

poniedziałek, 24 lutego 2014

Keep Calm and wait for suprise.

 Przepraszam, że niespodzianka nie pojawiła się w ten weekend, ale niestety wystąpiły pewne komplikacje i nie byłam w stanie skończyć jej. Mam nadzieję, że szybko się z nią uwinę, a tym czasem wstawię wam kilka memów z bloga Rodericka Gordona. :)
Nie zachowuj spokoju, Styksowie są wśród nas.
Nie ma obrony przed Armagami (więc, zrób wszystko przed świętami)
Możesz uciekać ze wzgórz (ale to cię nie uratuje) Styks, Styks, Styks!
Will Burrows, gdzie ty do licha jesteś?



piątek, 21 lutego 2014

Niespodzianki

Na wstępie chciałam przeprosić za nieobecność, ale miałam problemy z komputerem. "Taka wymówka dobra jak każda inna" powiecie." Mogła pisać z telefonu", ale postaram się wam to wynagrodzić.
Szykuję dla was dwie niespodzianki. Nad jedną bardzo intensywnie pracuję, a z drugą jak na razie walczę. Już wkrótce powinniście poznać tą pierwszą. Może uda mi się w ten weekend, ale nie na 100%. Już nieco mnie znacie (lub nie) i wiecie jaka jestem. :)
Pozdrawiam. :D

piątek, 14 lutego 2014

Fanpage Tuneli już na FB

Hej założyłam dzisiaj fanpage tuneli na FB. Mam nadzieję, że pójdzie mi lepiej niż blogiem. Blog oczywiście dalej będzie funkcjonować. :)
klik